Rozważania na temat rolnictwa konwencjonalnego trzeba rozpocząć od definicji czym jest rolnictwo konwencjonalne.
Rolnictwo konwencjonalne (jedna z najbardziej rozpowszechnionych definicji) - sposób gospodarowania ukierunkowany na maksymalizację zysku uzyskanego dzięki dużej wydajności roślin i zwierząt, którą uzyskuje się w wyspecjalizowanych gospodarstwach, stosujących technologie produkcji oparte na dużym zużyciu środków produkcji i małych nakładach. Rolnictwo takie ma wiele negatywnych aspektów, ale ma też kilka pozytywnych. Zacznijmy od tych pozytywnych. 1. Rolnik więcej zarabia i może sobie więcej kupić i lepiej żyć. 2. Przetwórca dostaje tani towar, redukuje koszty i może taniej sprzedać produkt. 3. Klient może kupić więcej jedzenia za tyle samo. Czasem to kwestia podstawowego wyżywienia rodziny. Pogadajmy o negatywach (jest ich więcej). Skoro wszystko nastawione jest na zysk to: 1. Nie liczy się dobro roślin i zwierząt (to tylko maszynki do pieniędzy) - w dwóch słowach: etyka życia. Wiele teraz się mówi o hodowli klatkowej kur, czy zwierząt futerkowych. Nie są to hodowle moralnie etyczne. Wiele cierpienia jest serwowane niewinnym stworzeniom niepotrzebnie z czystej żądzy zysku. Nie będę się wdawał w szczegóły, bo inni opisali lepiej co na takich fermach się dzieje. Ja mogę dodać, że etyka powinna dotyczyć również roślin. Nie mówię że przykładowo koszenie trawy jest złe. Tak samo nie twierdzę że każda hodowla zwierząt jest zła, bo nie jestem wegetarianinem (aczkolwiek ograniczam spożycie mięsa). Jednak uważam, że godne życie w dobrych warunkach należy się również roślinom. A nieustanne pryskanie roślin czym się da, niezamierzona (ale szkodliwa) sterylizacja ziemi z mikroorganizmów i wielkopowierzchniowe monokultury nie są na pewno etycznym postępowaniem wobec życia w tym życia roślin. Natura jest jedna. Ona nie dzieli na organizmy gorsze i lepsze. 2. Nie liczy się wpływ na środowisko - głównie nadużywanie nawozów i nadużywanie oprysków. Efektem tego jest zmęczenie gleby, eutrofizacja wód, skażenie środowiska pestycydami (nawet wody pitnej), wymieranie gatunków i sterylizacja gleby z pożytecznych organizmów. 3. Nie liczy się wartość odżywcza i smak produktu (liczy się jego masa) - owoce, czy warzywa po prostu są nie smaczne i mało zdrowe z dwóch powodów: obniżenie wartości odżywczej co jest właśnie skutkiem hodowli nastawionej na wielkość plonu, a nie wartość odżywczą i prozdrowotną. Drugim powodem jest nadużywanie nawozów, które powodują zbyt duży i zbyt szybki rozwój rośliny, Taka roślina produkuje mniej pozytywnych związków, gdyż jest nastawiona na wzrost. W dodatku takie owoce i warzywa mogą zawierać zbyt wysokie dawki szkodliwych azotanów. 4. Nie liczy się zdrowie klienta (to przecież tylko chodzący bankomat) - poza obniżeniem wartości odżywczych i prozdrowotnych dochodzi obecność w produktach pozostałości po opryskach i antybiotykach. Nie są one obojętne dla organizmu, co prawda ich dawka jest dawką dopuszczoną, ale stwierdzenie że coś jest dopuszczone, więc nie szkodzi jest bardzo krótkowzrocznym myśleniem (o tym napiszę cały artykuł). 5. Tworzenie zagrożenia życia dla całej populacji ludzkiej - pomijam fakt wspomniany wcześniej (pozostałości pestycydów) i jego skutki na zdrowie. Od jakiegoś czasu mówi się o zgubnym skutku prowadzenia hodowli zwierząt w bardzo dużym zagęszczeniu. By w ogóle utrzymać taką hodowlę wymagane są końskie dawki antybiotyków zabijających drobnoustroje. Takie fermy to idealne miejsce do selekcji odpornościowej mikroorganizmów na antybiotyki. To dzięki właśnie takim fermom zawdzięczamy szczepy bakterii odpornych na niemal każdy antybiotyk. Już teraz znane są szczepy odporne na WSZYSTKIE antybiotyki. Skutecznych antybiotyków zaczyna brakować. Co się stanie, gdy nie będziemy mieli tej ostatniej deski ratunku w wypadku ciężkich chorób? Odpowiem - epidemia :) I to wszystko z powodu ludzkiej chciwości i krótkowzroczności. Bo hodowla i uprawa konwencjonalna jest krótkowzroczna. Rolnik sądzi, że skoro zarobi więcej, zarobi więcej przedsiębiorstwo przetwórcze, ludzie taniej kupią to wszyscy są zadowoleni. Tak może się wydawać, ale nikt nie widzi że każdy z tych ludzi ucierpi w inny sposób. Niestety, gdy oszczędzi się na czymś to gdzieś indziej się straci. Ten sam rolnik nawet jeśli nie będzie jadł swoich produktów, będzie jadł produkty innych równie szkodliwe. Albo zarazi się bakterią odporną na antybiotyki i umrze, bo żaden antybiotyk nie będzie działał. Co mu po tych pieniądzach, które zarobił skoro straci życie? No ale przecież "mnie to na pewne nie dotknie". Ludzie kupujący tańszą żywność też wcale nie zyskują na niej, bo oszczędzając na jedzeniu nie pomagają zdrowiu. Nawet nie chcę sobie wyobrażać o ile większe są nakłady na służbę zdrowia (za którą wszyscy płacimy) z powodów szkodliwej żywności. Jesteście pewni, że taniej jedząc sumarycznie i tak wychodzicie na plus odejmując wydatki na lekarzy? Bo ja nie sądzę. Argumenty, że nie wyżywimy ludzkości prowadząc uprawę tylko i wyłącznie ekologiczną są po prostu śmieszne. Jeśli rolnictwo ekologiczne was nie przekonuje to was proszę, jest coś takiego jak rolnictwo zintegrowane, które ogranicza skutki konwencjonalnej uprawy. Facebook: www.facebook.com/umyslzielony/
2 Comments
|
Wyłącz Adblocka na tej stronie. Dzięki ! :D
Kategorie
All
Archiwa
February 2020
|