Zastanawialiście się po co tak właściwie są międzyrzędzia w sadzie? Czy nie bardziej opłacalnie byłoby posadzić drzewa bardzo blisko siebie i wykorzystać całą powierzchnię sadu pod uprawę? Właściwie to, gdyby tak zrobić nie byłoby to opłacalne, ale dlaczego? Bo w współczesnych sadach konieczne są po pierwsze opryski, a po drugie stosowanie międzyrzędzi usprawnia zbiór. Do tych zabiegów potrzebny jest ciągnik, który opryska nam drzewa/krzewy, a po drugie będzie przybliżał zbieraczom skrzyniopaletę, by ci nie musieli latać na koniec sadu z całym zbierakiem np. jabłek. Jest to wydajny sposób prowadzenia sadu. Kolejnym argumentem za stosowaniem międzyrzędzi jest wzajemna konkurencja drzew/krzewów o substancje pokarmowe jak i światło. O ile można w prosty sposób zlikwidować problem substancji pokarmowych to w prosty sposób nie przeskoczymy konkurencji roślin o światło. Sadownik często musi wybrać między prowadzeniem międzyrzędzi na dwa sposoby: 1. ugór - często herbicydowy, 2. pasy murawy. Każdy typ prowadzenia międzyrzędzi ma swoje wady. Gdy zdecydujemy się na ugór to np. doskwierać nam będzie przyklejająca się do opon ciągniku ziemia, natomiast stosując pasy murawy musimy liczyć się z ich koszeniem. W obydwu wypadkach stosowanie międzyrzędzi jest właściwie koniecznością, którą mimo woli sadownik musi zastosować w swoim sadzie. Sadownik z międzyrzędzi nie ma właściwie nic, nie zarabia na nich. Jedynym pożytkiem dla niego to ułatwienie wszelakiego rodzaju zabiegów. Dlatego międzyrzędzia mogą się wydawać najmniej wartościową z punktu widzenia sadownika częścią sadu. Każdy sadownik chciałby, by nawet ta część zarabiała. W końcu ta część stanowi +/- przynajmniej połowę sadu! A czy nie da się zrobić tak by i ta część zarabiała? Da się! By tak zrobić jest ważne to by stosować drugi sposób prowadzenia rzędów. Wielu sadowników prowadzących w ten sposób swój sad takie międzyrzędzia kosi pozostawiając tam skoszoną trawę. Powoduje to szybszy wzrost trawy dzięki wzbogaceniu gleby w nawóz, dzięki rokładowi tych ścinek. W efekcie sadownik musi częściej kosić murawę. A co jeśli zebrać by te ścinki i rozsypać w rzędach??? Darmowy nawóz - woooow! Naturalny nawóz, który stopniowo się uwalnia, jest łatwo przyswajalny, a dodatkowo sprzyja rozwojowi pożytecznych mikroorganizmów poprawiając przyswajalność minerałów z gleby i zapraszając dżdżownice poprawiające strukturę gleby. Wykonanie takiej czynności nie jest pracochłonne, ale na pewno efektywne. Nie dość że ograniczamy rozwój trawy (wolniej rośnie w porównaniu do sytuacji, gdy dostanie dawkę nawozu w postaci jej ściętych fragmentów) to zyskujemy również nawóz, a dodatkowo usprawniamy glebę. Same plusy! W rzędach można dodatkowo wysiać rośliny z rodziny bobowatych i w efekcie zyskujemy takie źródło azotu, że nie jeden nawóz mineralny może się schować. Więcej o roślinach bobowatych jako ściółka napisałem tutaj: zielony-umysl.weebly.com/blog/rosliny-bobowate-nawoz-doskonaly Dowód, że ścięta trawa działa jak nawóz: Podobny zabieg i nieco więcej z upraw kukurydzy: Skoro możesz sprawić, że całość pola, a nie tylko połowa będzie na Ciebie pracować, to dlaczego tego nie wykorzystać? Skoro i tak musisz utrzymywać międzyrzędzia to chociaż coś z nich miej! A mówią, że uprawa ekologiczna jest droga w utrzymaniu... Jak na razie natura mnie przekonuje, że żyjąc z nią w zgodzie mogę jeszcze więcej zarobić niż gdybym ją wykorzystywał jak pracownika w chińskiej fabryce. Polecam obserwować: www.facebook.com/umyslzielony/
0 Comments
|
Wyłącz Adblocka na tej stronie. Dzięki ! :D
Kategorie
All
Archiwa
February 2020
|