Insekty w sadach, polach uprawnych, czy ogródkach to nie lada wyzwanie dla eko rolnika, ogrodnika czy hobbysty. Tym większe im większa powierzchnia uprawna. Ale czy można nie stosować oprysków nawet mając do dyspozycji eko insektycydy? Ja twierdzę, że jest taka opcja, jednak wymagałaby zaangażowania więcej niż kilku osób. Przed poniższymi rozważaniami muszę wyjaśnić, że pomysłów tych nie sprawdzałem na wielką skalę i nie mam pojęcia, czy ich efekt będzie wystarczający, nie mniej oceniam je za bardzo skuteczne. Hipotetyczna niewystarczająca skuteczność tych metod moim zdaniem może być spowodowana brakiem drugiego istotnego czynnika, jakim są odmiany odporne na danego szkodnika. Dopiero połączenie odmian odpornych i poniżej wymienionych metod zapewne będzie działać na właściwym i wysokim poziomie. Więc jakie są moje propozycje? 1. Mszyce - znam skuteczny eko środek do zwalczania mszyc, a jest nim rozcieńczony ocet (nie pytajcie jakie stężenie bo już od kilku lat nie stosuję i zapomniałem jakie było jego stężenie). Co należy zrobić innego by pozbyć się mszyc? Zostawić je w spokoju. <nochybazwariował> Haha. Nie, na serio to piszę. Tyle i aż tyle trzeba zrobić. Pierwszego roku możemy płakać, ale kolejnego roku będziemy zaskoczeni. Więc na czym polega ta sztuczka? Podam to na przykładzie. Miałem dużo bobu kilka lat temu. Mój wujek stwierdził, że nie wyczymie i musi bób opryskać. Pozbył się mszyc. Ja poczekałem niecały tydzień (oczywiście zdenerwowany). Po niecałym tygodniu miałem taki nalot biedronek, że bób aż stał się czerwony. W dwa dni mszyce zniknęły całkowicie. Ja miałem wolny od chemii bób, a wujek nie. Co ważne biedronki się rozmnożyły i mogły pracować w następnym roku z większą mocą. Czego efekt mogłem zobaczyć na malutkim krzewie porzeczki rok później [film poniżej - sorki za wiatr]. Na terenie ciągle opryskiwanym po prostu by ich nie było i nie miałby kto przylecieć. 2. Świerszcze, pasikoniki i inne podobne owady. Mam u siebie dużo świerszczy, jednak ich liczba jest ciągle ograniczana przez moich sprzymierzeńców. Kim oni są? Moimi sprzymierzeńcami są jaszczurki i padalce (tak, wiem że padalce to też jaszczurki). Szczególnie tych drugich mam dość dużo. Przypadkowo zrobiłem im schronienie, a te odwdzięczają się mi zjadając świerszcze. W tym roku zrobię im lepszy domek. Z resztą tak nawiasem wielką jest dla mnie uciechą obserwować padalce i jaszczurki. Jeśli nie miałyby schronienia nie przychodziłyby tak ochoczo. Dla rolnika, którego interesuje jedynie zysk jest to infantylne, ale nie dla mnie. 3. Motyle, ćmy, gąsienice. Tu również mam swoich sprzymierzeńców. Eko środki w tym wypadku również znam. Zawierają one najczęściej bakterię Bacillus thuringiensis. Ale o niej innym razem, gdyż materiału jest na cały artykuł. Ale czy można bez? Wydaje mi się, że tak. Kim są moi sprzymierzeńcy tym razem? Drobne ptaki np. sikorki. Na wiosnę bywam oszołomiony jak ptaki są wstanie tak szybko znaleźć kolejną gąsienice dla swoich młodych. Przylatują non stop jakby gąsienice były wszędzie i to w dużej liczbie. Ptaki są idealnymi wyszukiwarkami gąsienic. Mogą dotrzeć do każdego zakamarku rośliny, czasem nawet tam, gdzie oprysk nie sięga. Co można zrobić by zwiększyć liczbę ptaków? Uczyli nas tego w przedszkolu. Pamiętacie jeszcze? Zapomnieliście prawda? Należy je dokarmiać zimą i robić budki lęgowe. To tyle. Sztucznie stwarzamy bogate siedlisko dla szkodników (szkodników oczywiście w mniemaniu człowieka), więc na tą niecodzienną sytuację zaburzającą ekosystem należy zareagować. Trzeba zwiększyć liczebność wrogów tych szkodników. Niby wiedza przedszkolna, ale ilu sadowników i rolników w ten sposób myśli? Co wy o tym wszystkim myślicie? Natura jest mądrzejsza od człowieka, czy opryski są wydajniejsze, tańsze i skuteczniejsze, wiec to człowiek jest mądrzejszy? Naturę zaprzęgnąć do pracy, czy z nią walczyć? Lajkujcie mnie na fejsie! www.facebook.com/umyslzielony
0 Comments
Leave a Reply. |
Wyłącz Adblocka na tej stronie. Dzięki ! :D
Kategorie
All
Archiwa
February 2020
|